
Ania daje w kość i to rowno rusza sie czesto niemiłosiernie ze mam dosyc juz serdecznie i jeszcze uciska o macice ze bol czasem niesamowity, a coo bedzie jak zaczne rodzić? Sama nie wiem, aż jestem pprzerażona tym naprawde. Ale torby do szpitala naszykowane ciuszki tez poukładane, wszystko gotowe na jej przyjscie, w sumie jestem przygotowana mogę roodzic w kazdej chwili, no jeszcze jutro lub w nniedzielle musze schowac ciuszki do szpitala bo nie schowałam.
W środe fajnie spędziłam wieczór i wogole dzien choc rano było zle bo miałam badanie krwi a przed badaniem jesc nic nie mogłam i zwymiotowałąm, tragedia, potem ucieszyłam sie jak w przychodni dowiedziałąm sie ze w koncu jestem ubezpieczona u męza , radosc niesamowita naprawde, uwierzcie mi. Popołudniu postanowiłam zrobic ciasto, szarlotke, ale jak w czwartek spróbowałam okazała sie za słodka i dół niedopieczony, zawiodłam sie, ale zjem to, tylko dół nne zjem, no czasem cos człowiekowi wyjdzie a czasem nie, i trzeba sie do tego przyzywyczaić i nic sie nie poradzi, takie zycie. i wieczorem jak mąż poszedł do pracy i dosc pozno sie połozyłam spac ale usnełam od razu, mam oromne problemy ze spaniem ostatnio, męcze sie bardzo.
Jedynie co takiego szczególnego sie wydarzylo to chyba to ze w koncu wyszłam na krotki spacer Z MĘŻEM bo musiałąm isc do NFZ gdzie była awaria i musze czekac na karte, a potem spacerkiem poszlismy do przychodni a tam rozczarowanie bo terapeutka chora i jej nie było, a juz sie cieszyłam ze bede mogła sie wygadac, no nic spotkannie odbędzie sie za tydzien i musze czekac, przy okazji zobaczyłam swoje wyniki krwi troche sie przestraszyłam bo mam kilka wyników podwyszczonych, i troche sie boje co sie dzieje.
Dziś trza było oogarnac w mieszkaniu i to porzadnie bo mielismy kolęde i sie tak czekało od 15:30 do 18:30, myslałąm ze zwariuje na maksa nie wiedziałam co robic czym sie zajac, ostatnio ciezko ze mna i sie zmotywowac do wszystkiego, wczoraj nic nie zrobiłam z postanowien a miałam zrobic, ale nie miałam nawet sił na nic, byłam padnieta na maksa nawet nie pomyłam naczyn, nie poczytałam juz kolejny raz z rzedu, nic a nic nie zrobiłam,
JEDNYM SŁOWEM CIĘZKO PRZECHODZE CIĄZE, I NIC MNIE NIE CZIESZY NAWET, no cuieszyło mnie to ze mogłam z męzem isc na spacer krotki bo pod kkoniec sie meczyłam juz z oddychaniem.... Ale jak dzieckoo sie urodzi to sobie to nadrobiie i nie ma innej opcji, moze wtedy wszystko sie zmieni,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz